Rozdział 6

Miś

 

Jeżeli się zastanawiasz

Jaką mam historię dzisiaj

Już ci mówię, już objaśniam

Dzisiaj przyszedł czas na misia

Bo po rzece w Bąkolandii

Dawno już wyrosły góry

Choć już w Polsce wyginęły

Żyją tam do dzisiaj tury

Lecz nie one najważniejsze

Najważniejszy przecież misiu

Którego tak pieszczotliwie

Nazywają ludzie "Zdzisiu"

Sama nazwa jednak kłamie

Bo to miś jest przestraszliwy

A co jeszcze nienajlepsze

Przestraszliwie pamiętliwy

Na myśl przyszła mi historia

Która krąży w Bąkolandzie

O tej, co spotkała misia

O przebiegłej niegdyś Wandzie

Niegdyś bo już nie przebiegła

Odkąd mieszka w brzuszku misia

Bo dwa razy oszukała

W dodatku głodnego Zdzisia

Gdy zmierzała w stronę rzeki

Przechodząc przez te tereny

Podmieniła swoje z misia

Rejestracyjne numery

Przez to misiu miał kłopoty

Gdy go wnet aresztowano

I publicznie, przed wszystkimi

Jako złoczyńcę podano

Choć odsiedział cztery lata

Wiedział kto go tak urządził

I do swych prywatnych lochów

Wandę niegodziwą wtrącił

Kiedy przyszła zima sroga

Misiu do snu się szykował

A że zgłodniał musiał zjeść coś

Na kolację ją skosztował

Zaniedbuję Peteusza

I opowiadam głupoty

Lepiej żebym zamiast tego

Wziął się w końcu do roboty

Pan Peteusz był szczęśliwy

Że lwa miłość zwyciężyła

I że dalszą jego drogę

Szeroko mu otworzyła

Jechał dalej, lecz po chwili

Naszła go myśl wręcz drażliwa

Już za chwilę, za minutkę

Może zabraknąć paliwa

Myśli sobie Pan Peteusz:

"Bak już przecież prawie pusty

Szczęście że mam znajomości

I na paliwo upusty"

Ledwo do stacji dojechał

A coś z silnikiem się stało

Żadnym cudem, za nic w świecie

Ruszyć nim się nie udało

Lecz Peteusz musiał jechać

Powiedział do mechanika:

"Niech pan weźmie z książki dochód

I odda mi swój samochód"

Mechanik z dobrego ducha

Słynął wszakże w całym kraju

W Bąkolandii mechanicy

Wszyscy samochody dają

Więc pojechał, znów szczęśliwy

Że spotyka dobrych ludzi

I że także swą podróżą

Dobro w człowieku obudzi

 

Coraz bliżej były góry

Strach ogarniał bohatera

Który zamiast się naprężać

Kropelki potu ocierał

Jechał teraz dosyć wolno

Żeby z misiem się nie zderzyć

Aż tu nagle, zza pagóra

Patrzy- duży misiu leży

Więc zatrzymał się spokojne

By okazać swe zamiary

Mimo, że się uspokoił

Przeszły go po plecach ciary

Miś zagadał: "Siedź spokojnie,

Nie bój misia się samego

Bo jak żyję, niewinnemu

Nigdy nie zrobię nic złego"

Pan Peteusz się uśmiechnął

I wyszedł ze samochodu

Nie zrobił bowiem nic złego

Ani teraz, ni za młodu

Spytał misia:                           

 

                         "Co więc zrobić

Mam dla ciebie misiu Zdzisiu

Spieszę bowiem do miłości

Marząc o wspólnym zaciszu"

Chcę od ciebie, podróżniku

Tylko jednej, małej rzeczy

Być przeprosił, jeśli spotkasz

Wandę, która mi złorzeczy

Chciałem bowiem zjeść ją całą

Do dziś krąży opowiastka

Pomyślałem co zrobiłem

I ją zaraz wypuściłem

Fałszywa więc ta legenda

Która krąży w ludzkich głowach

A ja za mą straszną przeszłość

Teraz chcę odpokutować

A ty teraz jedź i kochaj

Zrobisz jak chcesz, tylko proszę

Bo ta sprawa żyć nie daję

O uniewinnienie wnoszę"

 

"Jeśli spotkam, porozmawiam

I od ciebie ją przeproszę

Bo dla miłości waluty

Przysługi to marne grosze"

 

Pożegnali się i dalej

Ruszył nasz Peteusz w drogę

I przeprawił się przez góry

Tyle na dziś rzec ci mogę