Rozdział 4

Na południe

 

Rozdział trzeci był króciutki

Bo to takie małe przejście

Kończę już z tym wprowadzaniem

Czas już na akcji nadejście

Po wybrance Peteusza

Ślad zaginął, jakby nagle

Ale on pamiętał ciągle

Co jest nagle, to po diable

Zapakował swoje rzeczy

I zatankował samochód

Wypłacił też z bankomatu

Za ostatnią książkę dochód

Wsiadł do auta, zaczął myśleć:

"Gdzie ona mogła pojechać"

Mogła zakochać się w innym

Ale co tam, pora jechać

Przypomniawszy co mówiła

Kiedy z nim się spotykała

Że zawsze chciała wyjechać

Kiedy jeszcze była mała

"Na południe Bąkolandii

Na sam koniec"- tak mówiła

Dobrze, że mu swe zamiary

Przed wyjazdem swym zdradziła

Ale przed nim droga długa

Ciężka, męcząca i trudna

Co z tego, że Bąkolandia

To kraina piękna, cudna

Wszędzie czyhają kłopoty

Zawsze źle tudzież się działo

Myśli sobie zasmucony:

"Żeby nic jej się nie stało"

 

"Dobry Panie Peteuszu

Niech Pan uważa na siebie"

Powiedział celnik do niego

Gdy opuszczał miasta ziemie

W mieście bowiem jest bezpiecznie

I jak już wspomniałem cudnie

Lecz za miastem niebezpiecznie

Zwłaszcza- jadąc na południe.